Może lepiej zapytać czy zawartość ekranu jest ładna. To lepsze pytanie. Dokładniejsze.
Jedna z rzeczy dyktowana mi przez mój umysł brzmi: komputer wykształcił własną estetykę. To co ładne w pokoju nie jest ładne w komputerze. Co ładne w sztuce renesansu jest tu brzydkie.
Najlepiej ilustruje to projekt Microsoftu pod nazwą Bob. Jest to powłoka na system operacyjny, w której dobrze znany interfejs zastąpiono graficzną reprezentacją pomieszczeń. Każdy przedmiot stanowił odpowiednik jakiegoś programu, aplikacji. Pomysł z pozoru ambitny, w praktyce okazał się niewypałem. Na dodanym obrazku widać jak to wygląda. Mnie nie przekonuje. Chaotyczne, niewygodne. Jakieś takie tandetne.
To co sprawdza się w domu, nie sprawdzi się w komputerze. Nowa, wirtualna rzeczywistość zasługuje na własną estetykę. Pewną niezależność. Ikony, okna, suwaki, itd. Kiedyś marzyłem o odtwarzaczu muzycznym, który wygląda jak prawdziwa wieża. Gdzie wkłada się kompakty, podgłaśnia pokrętłem. Gdzie jest adapter na płyty winylowe. Nie doczekałem się. Może dlatego, że to zły pomysł. Te wszystkie symulatory to często marna podróbka. Zawsze jest to poczucie, że to na niby.
Po co ta metafora? A po to, żeby pokazać, że z Internetem i systemem operacyjnym jest tak samo. Sensu nie ma segregowanie folderów w określony sposób. Dysk systemowy zawsze będzie zawierał pliki systemu. To już jest nieeleganckie. Albo foldery z grami. Zawsze się znajdzie anomalia, jakieś pliki w kilku miejscach. Strzałka skrótu, która zacznie wkurzać. Jedna ikona od gry będzie w 16 kolorach, inna będzie za mała. Biblioteki muzyczne. Jak posegregujesz wg gatunków to nie posegregujesz wg dat. Pewna doza chaosu nad którą i tak nie zapanujesz. Interfejs Aero może się podobać (to okna z efektem półprzezroczystej szyby), ale nie wszystkie aplikacje go obsługują. Programy w stylu Windowsa 8 są ciekawe. Ale istnieją też takie przygotowane pod niedotykowe wersje. Ikony systemowe. Te z czasów XXw. mieszają się ze współczesnymi.
To trochę jak z lokomotywami. Jak wygląda piękna lokomotywa? Taka z rurami, kominami, jakimiś obsmarowanymi przekładniami? Czy współczesny minimalizm? Lokomotywa też ma własną estetykę. Samochody również. Ktoś powie, że rura wydechowa jest brzydka. Są tacy co zamontują cztery. Ktoś schowa silnik pod maską, ktoś inny wydobędzie na wierzch. Silnik może nie jest zbyt ładny, ale to on jest sercem samochodu, to powoduje że niektórzy go podziwiają.
Sprawa z podwórka komputerowego. Niektórzy za wszelką cenę wyciszają komputer. Ja się przyznam, że właściwie to lubię te wiatraki co tak hałasują. To ma swój urok. Czuć te megaherce pod maską jednym słowem. I to jest właśnie to. Mam nadzieję, że łapiecie moją myśl.
Ja nawet lubię kable pod biurkiem. A dżungla? Jaki tam bałagan, wszędzie jakieś małpy, liany i inne zarośla. A tak na prawdę to wyższa harmonia, a nie chaos. Na prawdę. Coś co nazwałem mistycznym porządkiem przyrody. Po prostu koło życia, jak we filmie Król Lew.
A na dodatek kontrargument.
Encyklopedia multimedialna z wydawnictwa Optimus Pascal. Tutaj efekt biura wyszedł całkiem pozytywnie. Szafki, mapy, maszyna do pisania. Ma to dla mnie sens. Więc czasem się udaje.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz