piątek, 14 czerwca 2024

Aktualności z mojego życia.

Chcę wprowadzić zmianę w podejściu do prowadzenia bloga. Mam zamiar dzielić się swoimi przemyśleniami tak jak wcześniej. Chcę tylko pisać z myślą nie tylko o innych, ale w dużej mierze o sobie samym. Zrobię z tego rodzaj pamiętnika, czym przecież z definicji blog jest. Będę mógł w przyszłości do niego wrócić. Bardziej żyję przeszłością, niż przyszłością. Dlatego strona może stać się dla mnie jak starzejące się wino. Wspominałem już o konieczności utrwalania minionych chwil. Po ty by były nauką i opowieścią. Nie bez powodu u psychologa często analizuje się chwile młodości, gdy kształtowała się osobowość. Potem zaczyna ona kostnieć i zachowujemy się w określony sposób nie wiedząc nawet czemu. Coś jak wersja skompilowana aplikacji. Choć działa ona prawidłowo, to bez plików źródłowych nie możemy już jej edytować. Podobnie jest z plikami graficznymi w formie wektorowej wyeksportowanymi do wersji rastrowej. Tego typu analogi będzie na moim blogu więcej. Fascynuje mnie świat maszyn, do tego cierpię na monistyczne ujednolicenie świata. Skoro komputer działa całkiem sprawnie będąc automatem, to może człowiekowi też niedaleko do takiego efektywnego urządzenia. Rzadko mam uczucie wolnej woli w umyśle, są to głównie spontaniczne myśli obserwowane przez świadomość. Prawdziwe okazuje się powiedzenie: z kim przystajesz takim się stajesz. 

A jakie są to aktualności?

Postanowiłem więcej grać w gry komputerowe, a mniej siedzieć w Internecie. Zauważyłem, że cierpię na przeciążenie mózgu nadmiarem niepotrzebnych informacji. Pragnienie wszechwiedzy zbiera bolesne żniwo. Wartościowa wiedza poukrywana w książkach, a sieć pełna treści spamerskich i bezwartościowych. Będąc głodnym, nawet ziemniaki i szklanka wody z kranu okazują się wykwintnym daniem. Gdzieś tam w głowie jest taka potrzeba niemarnowania informacyjnego pokarmu, choćby to były wspomniane ziemniaki i chleb sprzed kilku dni. Perfekcjonizm i zasada 100%.

Rozwiązaniem okazuje się optymalizacja. Gdy tworzy się grę dysponując ograniczonymi zasobami należy zachować balans, przydzielając odpowiednim elementom odpowiednią do ich znaczenia ilość detali. Jest to też kwestia sensu. Nie generuje się grafiki w miejscach, które są w danym miejscu niewidoczne. W przypadku techniki audio już dawno zapomniano o tej zasadzie. Moje nie tak drogie jeszcze słuchawki Hifimana wytwarzają dźwięk w zakresie infra- i ultradźwięków. Na papierze to duży atut, ale w praktyce brzmią tak samo, jak gdyby były pozbawione tej funkcji. Zużyte w ten sposób zasoby można by przecież przeznaczyć na aspekty, który będą słyszalne przez moje ludzkie i niedoskonałe ucho. Kolejny raz w technicznym systemie to człowiek stanowi najsłabsze ogniwo.

Wracając do aktualności. Udało się przejść Shadow of Tomb Raider na 100%. Zajęło mi to sporo czasu, szczególnie odnajdywanie dokumentów i gromadzenie przedmiotów kolekcjonerskich. Dojrzałem jako gracz, bo ignorowane przeze mnie kiedyś obiekty stały się niemal sensem gry. Wysłuchiwałem cierpliwie czytanych przez aktorów notatek doceniając ich estetyczny i literacki aspekt. Przedmioty, często o znaczeniu archeologicznym stały się za to uosobieniem definicji gry jako "laski co szuka skarbów i ma takie trójkątne piersi". Bo przecież Lara Croft właśnie po to naraża się na te wszystkie niebezpieczeństwa. A nie tylko dla samego faktu dotarcia na metę i zobaczenia napisu The End.

Próbowałem również ukończyć na 100% prequel, czyli Rise of Tomb Raider. Niestety, ten sam co ostatnio błąd sprawił że mogłem to zrobić na tylko 99%. Wtedy nie ma znaczenia czy jest to 99,9% czy 85%, liczy się to zerojedynkowo. Albo jest perfekcyjnie albo nie jest wcale. Na tym polega perfekcja właśnie. Na skrajności.

Cieszy mnie też zamówiona subskrypcja na Office 365. Część tekstów piszę właśnie w MS Wordzie. Gdy uzbieram pieniądze kupię sobie starszą wersję pudełkową na Allegro. Cieszą kolorowe ikonki pakietu stanowiące całość. Działa też nostalgia do mojego pierwszego komputera gdy Windows i Office od Microsoftu stanowiły definicję prawdziwego informatycznego doświadczenia. Najpiękniejsze techniczne chwile. Niczym jeżdżenie Ferrari Testarossa po Miami w czasach pamiętnego serialu o policjantach. 

Mógłbym wymienić zakupione gry na Good Old Games i Steam. Zgodnie z wcześniejszym zastrzeżeniem kupiłem tylko gry w cenie promocyjnej, dodanych wcześniej do mojej listy życzeń. Zająłem się nowym hobby, kolekcjonerstwem gier. Wielu z nich na pewno nie przejdę, ale są na tyle cenne, że sam fakt ich posiadania czyni mnie w moich oczach bardziej profesjonalnym graczem.

Rośnie folder gry dzieciństwa. Mam zamiar zgromadzić wszystkie gry posiadanie przeze mnie w młodości. Wtedy w wersjach pirackich, chciałbym się odwdzięczyć za piękne chwile twórcom. Spędziłem przy nich dużo czasu, widać to po rozmiarze katalogu. Tak to jest gdy nie ma się Internetu. 

Medytacji zaniechałem. Byłoby to chyba zbyt piękne by istniało oświecenie. Medytacją jaką akceptuję jest słuchanie muzyki jako zajęcie i oglądanie filmów. Każda sytuacja gdy w bezczynności poświęca się uwagę by zgłębić daną rzecz. Nie może to być doświadczenie typowo intelektualne, a powinno być zmysłowe. Wzrok i słuch.

Dałoby się napisać więcej, ale wpis jest długi więc zostawię treść na później. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz