środa, 22 stycznia 2025

Pojedyncze cytaty III.

 Celem życia jest przeżycie. A potem każdy umiera.

Nie każdy musi myśleć samodzielnie. Dojść do pewnych wniosków samemu zabiera zbyt dużo czasu, którego nie mamy. Warto jednak by ci, którzy są samodzielni w innych dziedzinach szanowali mądrość filozofów. Wtedy korzyść jest obopólna, a absurd filozofii dla filozofii zostaje zażegnany. 

Rzecz czysta, czyli przejawiona w świadomości jako odrębny byt.

Religia jest nieuświadomioną formą kultury.

Najpierw jesteś czyimś wrogiem, potem jest ci go tylko szkoda.

Lepsze prawdziwe marności, niż urojone cudowności.

Komputer to siłownia umysłu.

Nie da się nie istnieć, ale da się nie żyć.

Miłość wyraża się poprzez dobro.

Bezwarunkowa miłość jest jak bezwarunkowe szczęście: nie istnieje.

Życia nie da się oszukać medytacją.

Życie nie redukuje się do miłości.

Egzystencjalizm to intelektualna rekacja na brak miłości.

Szachy to puste kalorie intelektu.

Potrzebujemy piękna, szczęścia, miłości, a wszystko co mamy to atomy wodoru.

To nie zło jest problemem, a brak miłości. Walcząc ze złem stwarzamy jeszcze więcej zla. Miłość potrafi zaakceptować świat takim jakim on jest. 

Miłość potrzebuje przedmiotu.

Miłość jest afirmacją istnienia i przekoroczeniem nihilizmu.

Bóg jest zapełniaczem pustki kosmosu.

Czcić Boga i wychwalać jego wielkość. To tak jakby bezdomny cieszył się z bogactwa miliarderów. Doceń siebie. Obudź w sobie zdrowy egoizm. Nie rób z siebie niewolnika. A najlepiej poczytaj historię starożytną, by dowiedzieć się kim na prawdę jest Bóg. Starożytny despota, faraon, cezar. Największy zbrodniarz jaki kiedykolwiek istniał.

Oświecenie to spectator mode.

Jesteśmy tu by nadać życiu sens poprzez miłość.

Po to jest miłość by zmienić zło w dobro.

Każdy byt ma dualistyczną naturę.

Życie to wojna, w języku gier: free for all.

Miłość zawsze mówi prawdę.

Nawet w kłamstwie jest odrobina prawdy, nawet w głupocie jest jakaś mądrość.

Religia to urojenie.

Życie ma sens, ale nie ma celu, jest wieczne.

Gdy przestajesz wierzyć w Boga, stawiasz się na jego miejsu, a marny z ciebie bóg.

Nie warto być mądrym kosztem cierpienia.

Medytacja przydaje się głównie do kontemplacji piękna.

Geniusz to ciężka praca, talent to za mało.

Miłość to konieczność.

Oświecenie nie znaczy nic.

wtorek, 7 stycznia 2025

Pojedyncze cytaty II.

 W świecie w którym przekroczenie własnego bytu jest niemożliwe nawet przez duchowe oświecenie, kochaj samego siebie.

Płaczem zaczyna się życie, a kończy agonią.

Życie to piekło filozofa.

Miłość zawsze mówi prawdę.

Zło to iluzja tych, którzy nie kochają.

Ludziom dane jest piekło i niebo, natura to raj.

Nie sztuką jest kochać w niebie.

Boga szukaj w sobie.

Miłość jest jedynym zbawieniem, ale wyraża się poprzez formy, wszelkiego rodzaju dobro.

Nie mogąc pokonać zła, próbujemy nadać mu wartość i wytłumaczyć je. Ale zło nie ma żadnej wartości i nie powinno istnieć.

Habituacja na wzmocnienie pozytywne zabije każde szczęście.

Gdy doświadczasz miłości jesteś zbawiony.

Rzecz, która stanowi cel sam w sobie stanowi absurd. Każda rzecz powinna mieć kierunek skierowany na zewnątrz.

Miłość nie kłamie, mówi prawdę w taki sposób, że każdy na tym zyskuje i nikt nie jest skrzywdzony.

Zło istnieje w oczach tych, którzy nie kochają.

Gdyby Bóg istniał, podzieliłby się swoją boskością.

Istnieje tylko jedna rzecz, kochaj ją.

Ludzkie życie to film, którego nikt nie ogląda.

Po to żyjemy, by pisać historię. 

poniedziałek, 30 grudnia 2024

Pojedyncze cytaty.

Piekła nie da się użyć, można je tylko zniszczyć. To właśnie pozytywny aspekt nihilizmu.

Nasze życie jest grą dla dorosłych. Nieobce jest nam wszelkie zło, z którym się zmagamy.

Postegzystencjalizm to filozofia miłości.

Bieda zabija człowieczeństwo.

Czysta świadomość to nieświadomość. Czysta miłość to nienawiść.

Pomiędzy piekłem a niebem, nicością a nieskończonością toczy się ludzkie życie.

To miłość nadaje rzeczom ich sens i wartość.

Nie jesteśmy wolni, gdybyśmy byli, wybralibyśmy dobro.

Lody jedz latem, a nie zimą.

Ludzie nie chcą znać prawdy, ludzie chcą mieć rację.

Nienawidzimy z miłości.

Miłość jest drogą do zbawienia.

Miłość wyraża się przez formy.

Dobro musi zwyciężyć!

Miłość nie jest bogiem, nie sprawi że zło cudownie zniknie ze świata. Powoduje jedynie, że watro zmagać się z życiem, w którym to zło występuje.

Każda filozofia rzeczy czystej jest absurdem.

Piękno naszego świata nie polega na tym, że jest on doskonały. Polega na tym, że jest on na prawdę.

Z egoistycznego punktu widzenia zawsze jesteś tym dobrym.

Nie żądaj od innych by cię kochali, miłość jest wolnością.

Życie bez miłości to piekło.

Życie jest historią miłości na dobre i na złe.

Gdy kochasz wszystko staje się dobre, a zło znika.

Filozofia relatywnego nihilizmu jest zbawieniem od piekła.

Rozum to ateista.

Nie musisz być doskonały, by zasługiwać na miłość.

środa, 11 grudnia 2024

Bogactwa tego świata.

Bogactwa wewnętrzne niewiele różnią się od tych zewnętrznych. 

Umieszczone są jedynie w człowieku, a nie poza nim. Najlepiej, żeby te dwa światy się wzajemnie dopełniały. Materialna bieda często niszczy ludzi, odbiera im potrzeby wyższego rzędu na piramidzie Masłowa. Jedynym celem staje się wtedy przetrwanie. Jest odrobina prawdy w ascezie, gdzie ograniczanie potrzeb ciała doskonali duszę. Mamy jednak do czynienia z filozofią negatywną. Nie warto budować swojego życia na walce z domniemanym złem. Lepiej użyć materię jako sprzymierzeńca. W religiach owszem mamy do czynienia z pięknymi świątyniami, to dobry kierunek. Jedyny problem, że budowle te nie są nasze. Najczęściej należą one do nieistniejących bogów. Mnisi w podartych szatach są tu jedynie robotnikami. Niczym ogrodnicy w pałacu króla i lokaje na jego uczcie. 

Czas na liberalizację religijności i wprowadzenie duchowej republiki ludzi. Sensu nie ma, by każdy miał własną świątynie. Konieczne jest dobro wspólne. Optymalnym rozwiązaniem jest stworzenie utopii w świecie fizycznym i połączenie jej z zaświatami. Bogactwo jest zawsze dobre, jedynym problemem jest zatracenie się w nim i nieumiarkowane korzystanie z niego. Jeśli będziemy majętni również wewnętrznie i kompetentni, świat materialny nie doprowadzi nas do zguby. Nasza moc wpłynie na niego czyniąc z niego narzędzie wzrostu. Zapanuje harmonia niczym w naczyniach połączonych na lekcji fizyki. 

Prostym przykładem jest wiedza. Choć byśmy byli bardzo inteligentni, bez treści dla umysłu niewiele zdziałamy. Bez osiągnięć kultury materialnej takich jak książki, czasopisma, narzędzia laboratoryjne, komputery, pozostaje czysty umysł i zapętlone myślenie o myślach. To za mało. Świat zmysłowy otwiera przed nami swoje bogactwo, bez niego intelekt staje się wypaczony i wynaturzony. Sprzeczny z panującą w naturze ewolucją, która nasz mózg powołała do istnienia. 

By być wartościowym człowiekiem warto karmić się tym co wartościowe. Pomagają nam w tym nasze zmysły. Choć oświecony człowiek może patrzeć nawet na ścianę, to nie warto marnować potencjału ludzkiej kultury oraz natury.

sobota, 17 sierpnia 2024

Wpisy z Facebooka

15.08.2024

Nie czekaj na zbawienie. Nie ma czegoś takiego. Życie nie ma celu. Nie da się przejść gry The Sims. Życie się nie zaczyna, ani nie kończy. To tylko my uwięzieni w czasie i pragmatycznym myśleniu. Pragniemy by nasza egzystencja miała zastosowanie, niczym jakiś praktyczny wynalazek, młotek czy drukarka. Jedyne rozwiązanie to życie w teraźniejszości. Może się to wydawać błahe, ale czas to czwarty wymiar. Można żyć ponad czasem, nazywam to piątym wymiarem. Nie istnieje list z Hogwartu, nie ma żadnego pająka który nas ugryzie i zmieni w Spider-Mana. Nie ma ukrytego poziomu w życiu. A nawet gdybyś trafił do raju, to niewiele by to zmieniło. Szczęście nie jest sensem życia. Szybko wykryłbyś fałsz nieba. Już na Ziemi mamy piekło i niebo. Przyszłość jest już dziś. Mamy 2024r. Nie ma już na co czekać. Na jakąś utopię. W grach jest tak, że gdy przejdziesz tytuł na 100% pojawiają się napisy końcowe. Z nami też tak jest. Jakbyśmy byli w jakimś labiryncie i chcieli uciec. Ale dokąd? Do kolejnego labiryntu? W Indiach reinkarnacja jest za karę. Za karę dla tych którym zawsze mało. Którzy pragną żyć bez końca.

Czasem myślę, że życie to piekło. Ale potem sobie przypominam że nie da się nie istnieć. Chyba tylko miłość może zrekompensować nasze trudy. Ale to już inny temat. Każdy coś lub kogoś kocha. Stan czystej miłości nic nie zmieni. Znowu zaczęlibyśmy marzyć o raju. Tym razem nie raju szczęścia, a raju miłości. Czysta miłość jest jak czysta świadomość. Prowadzi do absurdu. Jest jak alfabet w matematyce, która niczego nie liczy już poza samymi liczbami.
Wiele razy dochodzę do tych samych wniosków. Ale za każdym są one bardziej klarowne i zintegrowane z resztą, czasem nawet z antytezą.
Zachęcam do medytacji i synchronizowania się z teraźniejszością. Choć to daje tylko prawdę. Nawet nie dostaniesz dyplomu.
Dlatego usunąłem stare konto. Dosyć miałem swoich przemyśleń. Nie chcę ludziom zatruwać życia moim bólem istnienia. Niech sobie koszą swoje trawniki i gotują swoje zupy. Nie każdy musi być zdziwiony światem.

16.08.2024

Wrogość często wynika z niewiedzy. Gdy dana rzecz jest dla nas obca. Im więcej oglądam treści tutaj na temat wsi, to tym bardziej mi się tam podoba. Szczęście na prawdę jest absurdem. Po co się o nie starać, skoro zdaje się być całkiem niezależne od tego jak i gdzie żyjemy?

Problem z naszym światem jest taki, że jest on sprzeczny z porządkiem rozumu. Im bardziej człowiek kieruje się intelektem, tym wszystko wydaje się coraz głupsze i bardziej bezsensowne. Życie stworzyło rozum człowieka, samo jednak nie jest dziełem rozumu, a kosmosu, który wydawać się może głupi. Idea, to coś co jest idealne. Nasz świat nie jest idealny i nie będzie.
Stąd dwa rozwiązania:
-stworzyć świat oparty o rozum, wyrzekając się zwierzęcej cząstki i budząc w sobie geniusz
-przestać myśleć
Stosuję obydwa. Bardzo pomaga mi muzyka. Stworzona przez człowieka, ale w stanie bezmyślnej uważności staje się najładniejsza. Do tego świat wirtualny, głównie gry. Tam właśnie rozum decyduje o wygranej. Zacznij bać się przeciwnika, a zginiesz. Gdy obudzisz w sobie złość i furię, zapewne też.
Wszystko w relacji do współczesnej filozofii zachodu, czyli egzystencjalizmowi.

17.08.2024

W tym świecie rozum jest odpowiedzialny za to co kupimy, gdy jesteśmy w sklepie. Choćbyśmy byli nie wiem jak inteligentni, nasz wybór będzie determinowała w większości zasobność portfela. Będzie stanowić wąskie gardło. Z pustego i Salomon nie naleje.
Umysł jest tylko jednym z aspektów naszego życia w tym materialnym świecie. Uważam, że technologia jest właśnie tą rzeczą, która może sprawić, że myślenie uzyska moc sprawczą na jaką zasługuje. Przestaniemy wtedy być inteligentnymi formami życia rzuconymi w głupi świat.
Pisałem wcześniej o medytacji. Niestety, jest to komfort dla nielicznych. Póki efektywność pracy będzie niska, będziemy codziennie chodzić z wiadrem do pobliskiej wioski po zwykłą wodę. Do tego skażoną jakimiś organizmami. Jasne, istnieje medytacja w ruchu, czyli medytacja nieformalna, tylko że to nie to samo.
Chodzi też o pewien stan umysłu, pewną łatwość, swobodę i spontaniczność. Komfort. Gdy usilnie zmagamy się z naszym jednostkowym losem próbując dożyć do jutra, wątpię, że ktoś w tym stanie pomyśli o medytacji. Raczej zada pytanie: a da się to jeść?
Stan oświecenia powoduje, że wszystko zostaje zrównane. Nie ma różnicy między człowiekiem, a rybą w rzece. Co nie znaczy, że na relatywnym poziomie na ma co robić. Jest, i tą rzeczą jest właśnie cywilizacja techniczna, w której ludzie mają czas na celebrację życia.

Jeśli można zachować pełnię inteligencji będąc w stanie medytacji to będzie to jeden z największych sukcesów ostatnich lat. Właśnie czytam GRY-OnLine.pl
Dam znać jak mi idzie powrót do myślenia. To wiele dla mnie znaczy, bo przez lata byłem w wewnętrznym rozdarciu, między świadomością a myśleniem.

Być albo nie być?
Pytanie to, uważane za przełom w ludzkim myśleniu, można rozumieć dwojako. Uwierzcie, często się nad tym zastanawiam i filozofowie też uważają je za jedno z ważniejszych pytań. Do niedawna negowałem sens tego zagadnienia. Twierdziłem, że dusza jest nieśmiertelna i żyć musimy, czy nam się to podoba czy nie.
Można jednak postawić dwa pytania, a nie jedno.
Czy warto istnieć? Oraz: Czy warto żyć?
Istnienie jest koniecznością, dlatego że wynika z definicji. A nicość nie istnieje i istnieć nie może. Również z definicji to wynika.
Pytanie, czy warto żyć? Uważam zgodnie z wieloma współczesnymi myślicielami, że nie warto. Życie to pasmo cierpień i jedna wielka udręka. Szczęście jest wyjątkiem od reguły. Tak jakby istniało tylko po to żebyśmy cierpieli jeszcze bardziej, żyjąc w tęsknocie za nim. Wad życia mógłbym wymieniać bez końca. Każda jedna chwila jest mi świadkiem. Życie to piekło.
Żeby było ciekawie, w swych duchowych doświadczenia doznałem udręki piekła rozumianego dosłownie. Piekło i potępienie to to samo. Są to pojęcia religijne biorące się z wiary w byt najwyższy i nieskończony, czyli Boga. Nasze doczesne cierpienie jest niczym w porównaniu do tego piekła. Dlatego w obronie przed purystami twierdzę, że życie jest jedynie jednym z kręgów piekła. Natomiast piekło chrześcijan jest jego centrum.
Nikt nam tego losu nie zgotował. W tym właśnie problem. Nie ma za naszym światem jakiegoś zamysłu. To co powiedziałem, mam nadzieję, nie stoi w sprzeczności z wcześniejszymi wpisami.

sobota, 22 czerwca 2024

Monizm to pseudonihilizm.

New age’owi guru lubią sprzedawać oświecenie duchowe jako wycieczkę do raju, słusznie zauważył jeden z użytkowników forum nerwica.com. Piszę tam od roku 2011. Może nazwa jest trochę niefortunna, kojarzy się pejoratywnie. A przecież obok psychopatologii istnieje też psychologia zajmująca się badaniem ludzi zdrowych, pomagając im w rozwoju i samopoznaniu. Istniały dwa wątki, grupa wsparcia dla medytujących oraz wątek o oświeceniu, założony przeze mnie. Rozmowa była na tyle konstruktywna, że warto by zacytować tu kilka wpisów. Wyrwane z kontekstu trudniej je zrozumieć, pozostaje też kwestia praw autorskich.

Dam w takim razie linki do rozmów:
Medytacja - nasza forumowa GRUPA WSPARCIA - Kroki do wolności - Nerwica.com
Oświecenie - Kroki do wolności - Nerwica.com
Eckhart Tolle - Kroki do wolności - Nerwica.com


Warto je przeczytać, wypowiadają się ludzie obeznani w temacie jak i laicy.
Ostatni wątek jest o E. Tolle słynnym nauczycielu duchowym. Jest on niepisanym patronem forum, gdzie każdy chce przekuć swe cierpienie w szczęście. Trudno by to nazwisko nie znalazło się na tej stronie.

Terminy filozoficzne czerpię z małego słownika poświęconego tej tematyce. Znany człowiekowi zakres bytu to tzw. obserwowalny wszechświat. Jeśli wszystkie galaktyki podzielić na poszczególne atomy wyjdzie tego naprawdę dużo. Pomijam świat idei i ducha, które są mniej namacalne. Z tego niekończącego się bogactwa w wyniku przebudzenia pozostaje tylko jakaś jednolita szara masa. Znikają poszczególne esencje i ich kombinacje. O tym superistnieniu można powiedzieć, to ważne, jedynie to że istnieje. Nic poza tym. Żadnej wody, żadnej duszy, żadnej idei. Bo prostu czysty fakt istnienia. Witaj w świecie nudy ostatecznej. W zbiorze liczb całkowitych najbliższy znak względem liczby 1 to właśnie 0. Mieliśmy 10^80 atomów we wszechświecie tworzących niewyczerpaną mnogość rzeczy. Teraz został jeden wielki atom. Pozbądźmy się go, a nie będzie już nic.

Oto mój świat. Świat nieprzefiltrowany przez umysł i jego podejście analityczne. Gdy medytujesz już jesteś oświecony, powiedziała buddystka. Popieram takie podejście. A gdy medytujesz to się nudzisz. Przebudzenie to patrzenie w ścianę albo w sufit. Pomarzyć można o tapecie, wszystko pomalowane na biało. Czy ludzie aż tak pragną autodestrukcji? A może przebudzenie to jedna z tych prawd, choć gorzkich, to jednak pozbawionych fałszu i w tym ich jedyna wartość?

Smutno mi, gdy zwycięstwo znów okazało się porażką.

piątek, 14 czerwca 2024

Aktualności z mojego życia.

Chcę wprowadzić zmianę w podejściu do prowadzenia bloga. Mam zamiar dzielić się swoimi przemyśleniami tak jak wcześniej. Chcę tylko pisać z myślą nie tylko o innych, ale w dużej mierze o sobie samym. Zrobię z tego rodzaj pamiętnika, czym przecież z definicji blog jest. Będę mógł w przyszłości do niego wrócić. Bardziej żyję przeszłością, niż przyszłością. Dlatego strona może stać się dla mnie jak starzejące się wino. Wspominałem już o konieczności utrwalania minionych chwil. Po ty by były nauką i opowieścią. Nie bez powodu u psychologa często analizuje się chwile młodości, gdy kształtowała się osobowość. Potem zaczyna ona kostnieć i zachowujemy się w określony sposób nie wiedząc nawet czemu. Coś jak wersja skompilowana aplikacji. Choć działa ona prawidłowo, to bez plików źródłowych nie możemy już jej edytować. Podobnie jest z plikami graficznymi w formie wektorowej wyeksportowanymi do wersji rastrowej. Tego typu analogi będzie na moim blogu więcej. Fascynuje mnie świat maszyn, do tego cierpię na monistyczne ujednolicenie świata. Skoro komputer działa całkiem sprawnie będąc automatem, to może człowiekowi też niedaleko do takiego efektywnego urządzenia. Rzadko mam uczucie wolnej woli w umyśle, są to głównie spontaniczne myśli obserwowane przez świadomość. Prawdziwe okazuje się powiedzenie: z kim przystajesz takim się stajesz. 

A jakie są to aktualności?

Postanowiłem więcej grać w gry komputerowe, a mniej siedzieć w Internecie. Zauważyłem, że cierpię na przeciążenie mózgu nadmiarem niepotrzebnych informacji. Pragnienie wszechwiedzy zbiera bolesne żniwo. Wartościowa wiedza poukrywana w książkach, a sieć pełna treści spamerskich i bezwartościowych. Będąc głodnym, nawet ziemniaki i szklanka wody z kranu okazują się wykwintnym daniem. Gdzieś tam w głowie jest taka potrzeba niemarnowania informacyjnego pokarmu, choćby to były wspomniane ziemniaki i chleb sprzed kilku dni. Perfekcjonizm i zasada 100%.

Rozwiązaniem okazuje się optymalizacja. Gdy tworzy się grę dysponując ograniczonymi zasobami należy zachować balans, przydzielając odpowiednim elementom odpowiednią do ich znaczenia ilość detali. Jest to też kwestia sensu. Nie generuje się grafiki w miejscach, które są w danym miejscu niewidoczne. W przypadku techniki audio już dawno zapomniano o tej zasadzie. Moje nie tak drogie jeszcze słuchawki Hifimana wytwarzają dźwięk w zakresie infra- i ultradźwięków. Na papierze to duży atut, ale w praktyce brzmią tak samo, jak gdyby były pozbawione tej funkcji. Zużyte w ten sposób zasoby można by przecież przeznaczyć na aspekty, który będą słyszalne przez moje ludzkie i niedoskonałe ucho. Kolejny raz w technicznym systemie to człowiek stanowi najsłabsze ogniwo.

Wracając do aktualności. Udało się przejść Shadow of Tomb Raider na 100%. Zajęło mi to sporo czasu, szczególnie odnajdywanie dokumentów i gromadzenie przedmiotów kolekcjonerskich. Dojrzałem jako gracz, bo ignorowane przeze mnie kiedyś obiekty stały się niemal sensem gry. Wysłuchiwałem cierpliwie czytanych przez aktorów notatek doceniając ich estetyczny i literacki aspekt. Przedmioty, często o znaczeniu archeologicznym stały się za to uosobieniem definicji gry jako "laski co szuka skarbów i ma takie trójkątne piersi". Bo przecież Lara Croft właśnie po to naraża się na te wszystkie niebezpieczeństwa. A nie tylko dla samego faktu dotarcia na metę i zobaczenia napisu The End.

Próbowałem również ukończyć na 100% prequel, czyli Rise of Tomb Raider. Niestety, ten sam co ostatnio błąd sprawił że mogłem to zrobić na tylko 99%. Wtedy nie ma znaczenia czy jest to 99,9% czy 85%, liczy się to zerojedynkowo. Albo jest perfekcyjnie albo nie jest wcale. Na tym polega perfekcja właśnie. Na skrajności.

Cieszy mnie też zamówiona subskrypcja na Office 365. Część tekstów piszę właśnie w MS Wordzie. Gdy uzbieram pieniądze kupię sobie starszą wersję pudełkową na Allegro. Cieszą kolorowe ikonki pakietu stanowiące całość. Działa też nostalgia do mojego pierwszego komputera gdy Windows i Office od Microsoftu stanowiły definicję prawdziwego informatycznego doświadczenia. Najpiękniejsze techniczne chwile. Niczym jeżdżenie Ferrari Testarossa po Miami w czasach pamiętnego serialu o policjantach. 

Mógłbym wymienić zakupione gry na Good Old Games i Steam. Zgodnie z wcześniejszym zastrzeżeniem kupiłem tylko gry w cenie promocyjnej, dodanych wcześniej do mojej listy życzeń. Zająłem się nowym hobby, kolekcjonerstwem gier. Wielu z nich na pewno nie przejdę, ale są na tyle cenne, że sam fakt ich posiadania czyni mnie w moich oczach bardziej profesjonalnym graczem.

Rośnie folder gry dzieciństwa. Mam zamiar zgromadzić wszystkie gry posiadanie przeze mnie w młodości. Wtedy w wersjach pirackich, chciałbym się odwdzięczyć za piękne chwile twórcom. Spędziłem przy nich dużo czasu, widać to po rozmiarze katalogu. Tak to jest gdy nie ma się Internetu. 

Medytacji zaniechałem. Byłoby to chyba zbyt piękne by istniało oświecenie. Medytacją jaką akceptuję jest słuchanie muzyki jako zajęcie i oglądanie filmów. Każda sytuacja gdy w bezczynności poświęca się uwagę by zgłębić daną rzecz. Nie może to być doświadczenie typowo intelektualne, a powinno być zmysłowe. Wzrok i słuch.

Dałoby się napisać więcej, ale wpis jest długi więc zostawię treść na później. 

Zasada wielokrotnych iteracji.

Chciałbym zaprezentować metodę, którą stosuję na co dzień, gdy dążę do jakiegoś trudnego celu. Nie bez przypadku żyjemy w świecie, w którym istnieją ewolucja i postęp. Stanowią one pewną rekompensatę za ból, powodowany przez upływ czasu. Każdy dzień odchodzi w niebyt, zastąpiony przez dzień przyszły, który wyjawia się z morza możliwości, odczuwanych przez nas jako rzeczy nieistniejące. Na szczęście nie jest tak źle, bo zyskujemy możliwość poprawy naszych błędów i przeżycia przygód, które raz zapamiętane, mogą zostać odtworzone.

Skoro człowiek posiada odrobinę wolnej woli, mógłby zaprzepaścić szansę na rozwój, marnując dany mu czas. Warto więc przyspieszyć wzrost przy użyciu celowości, jakże potrzebnej w świecie który jest pozbawiony sensu.

Jedną z metod doskonalenia jakie stosuję, jest metoda iteracji. Iteracja to pojęcie zaczerpnięte z języka informatyki. Komputery coraz bardziej dominują nad naszym światem. Postęp techniczny w ogromny sposób wyprzedził ewolucję biologiczną człowieka. Jest to niepokojące i może być inspiracją do dystopijnych wizji zniewolenia rasy ludzkiej przez maszyny. Moja odpowiedź na ten problem to jedność z maszyną, czyli transhumanizm. Wyzbycie się ego, w wyniku duchowego rozwoju. Uzyskany w ten sposób monizm powoduje, że znika podział na głupiego człowieka i mądrą maszynę. Istnieje zespolony kosmos, w którym każdy odgrywa równie istotną rolę. To tak na pocieszenie. Choć komputer działa odmiennie od ludzkiego mózgu, to teoria informacji jest wspólna dla obydwu istot.

Iteracja to po prostu kolejne podejście do pewnego zadania, które po określonym czasie musi zostać ukończone. Najlepiej byłoby to wytłumaczyć na starej metodzie wczytywania grafiki na stronach internetowych. Nie mogę nigdzie znaleźć przykładu w formie gotowego pliku. Najpierw obraz zostaje wyświetlony w niskiej rozdzielczości, tak byśmy mieli ogólny podgląd tego co zobaczymy. Trzeba zaznaczyć, że grafika jest pokazana w całości. Później doczytywane są mniej znaczące dane odpowiedzialne za szczegóły. Można również wyobrazić sobie funkcję pobrania pliku w kompresji bezstratnej na życzenie użytkownika.

Lepszy przykład znajduję jednak w polskim systemie edukacji sprzed ostatniej reformy. Uczniowie zgłębiali historię powszechną w wersji uproszczonej i dostosowanej do wieku w szkole podstawowej. Trzeba dodać, że uczyli się jej od czasów przedhistorycznych po współczesność. Drugie podejście miało miejsce w gimnazjum. Trzy lata przerabiania tej samej dyscypliny nauki, tylko z większą dokładnością, częściowo opierając się o zdobyte wcześniej informacje. Trzeci niekoniecznie ostatni raz, uczniowie mają okazję zgłębić historię w liceum. Do wyboru mamy profil podstawowy lub rozszerzony, co też jest nie bez znaczenia. Są jeszcze studia historyczne: licencjackie, magisterskie, doktorskie. Dodać należy własną inicjatywę.

Myślę, że powyższe dwa przykłady wystarczająco pokazują co mam na myśli. Nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki. Czas płynie nieubłaganie i każda czynność przynosi jakiś efekt. Nawet brak zajęcia staje się odpoczynkiem, relaksem albo medytacją. Baw się wystarczająco często długopisem, a zostaniesz mistrzem penspinningu. Graj w Tetrisa całymi dniami, a pojmiesz jak robić to bez patrzenia na planszę, rozgrywając wyjątkowo trudne partie, które zadziwią kompetentnych widzów. Znam dobrze tę dziecięcą brawurę, gdy myślałem, że wystarczą dobre chęci by natychmiast wygrać w każdą grę, stąd to zastrzeżenie.

Żeby artykuł nie był zbyt krótki napiszę o mojej przygodzie z grą Tomb Raider. Pierwsza moja styczność to około roku 2000. Wtedy dostałem ten tytuł w wersji zripowanej na składance, zwanej później dumnie żółtą płytą, od koloru pudełka. Z angielskiego jewel case. Na moją korzyść wersja była spakowana jako plik .rar z zapisami w ważnych momentach. Największe znaczenie miały dla mnie prerenderowane przerywniki filmowe. Niestety nie znając angielskiego fabuła pozostała dla mnie tajemnicą. Musiałem poczekać sześć lat, aż mogłem sprawdzić w Internecie fanowskie tłumaczenie wszystkich cut-scenek. Również tych, które w mojej wersji zostały ogołocone z dźwięku. Grałem też trochę w wersji Glide, czyli w trybie wspierającym akcelerację, co znacząco poprawiło jakość. Trzecie, triumfalne i pozornie zamykające proces podejście to okolice roku 2020, gdy grając w wersję emulowaną z legalnego źródła, GOG, udało mi się zaliczyć tytuł od początku do samego końca. Trwająca dwadzieścia lat historia relacji z jedną z najważniejszych dla mnie gier została zamknięta. Okazuje się jednak, że nic nie trwa wiecznie, nawet śmierć. W tym roku wyszedł remaster całej trylogii Tomb Raidera. Mogę powrócić do przygód Lary Croft w rozdzielczości 4K i 60 FPS. Zjawisko oprócz niewątpliwej frajdy stawia też pytanie o sens istnienia w nieskończoność. Czy życie wieczne jest możliwe i pożądane? Tak samo czy warto wciąż na nowo wracać do tej samej gry, w inny sposób. Bo przecież grafika nadal będzie się rozwijać i absurdalne zjawisko remastera remastera może przecież mieć miejsce.

sobota, 25 maja 2024

W komputerze.

To że jestem komputerowym maniakiem jest niezbitym faktem. A że lubię filozofię to spędzanie czasu przy tej maszynie również musi być specjalnie uwznioślone i uprawomocnione. Podzieliłem kiedyś całość znanego mi bytu na trzy światy:
-świat fizyczny, można dodatkowo wyróżnić: przyrodę martwą i ożywioną oraz cywilizację
-świat duchowy, składa się na niego osobowość, umysł oraz świadomość człowieka, doliczyć trzeba także zagadkowe zaświaty (tak zagadkowe, że brakuje nawet odpowiedniej nazwy) 
-świat wirtualny, umysł maszyn, można go wywieźć od prymitywnego liczydła, abakusa

Warto znać pojęcie cywilizacji przemysłowej. Człowiek pozbawiony filozoficznego zdziwienia traktuje ją jako coś oczywistego. Jednak drugi człon wyrażenia znaczy wiele. Wszystko zaczęło się na dobre w XIXw. Aktualnie przeżywamy czwartą rewolucję przemysłową. Nie jest to wcale demagogia. Sztuczna inteligencja zmieni wiele. Zadziała tutaj zasada monizmu i znów okaże się, że choć świat się przemienił, jego fundament pozostał niewzruszony. To tylko inna plansza tej samej gry. 

Łatwo przespać rewolucyjne zmiany, gdy dzieją się w sposób płynny. Działa zasada gotowanej żaby. To że nadałem światowi maszyn równorzędny status, co światom: duchowemu i fizycznemu, wynika z jednej strony z mojej miłości do techniki, szczególnie tzw. wysokich technologii. Bez wpływu jest też mój styl życia zdeterminowany przez komputer. Dla mnie już dziś świat Internetu wraz z dopełniającymi go funkcjami offline, jest równorzędny ze światem realnym i istniejącą od kilkunastu tysięcy lat cywilizacją ludzi. W bunkrze mojego pokoju urządzam sobie utopię na miarę moich możliwości. Miałem kiedyś takie ładne grafiki komputerowe przedstawiające zinformatyzowane pokoje. Wszelkiej maści techniczne przedmioty. Materialne źródła wiedzy: książki, czasopisma. Zawieszony na ścianie plakat z logiem Amigi: czerwono-białą piłką low-poly. Pomieszczenie oczywiście w idealnym porządku, prawie że sterylne. Postaram się poszukać tych plików i kiedyś umieszczę je na blogu. Michael Jackson, zbudował ranczo Neverland. Dla biednego człowieka, jakim jestem ja, musi wystarczyć normalny pokój, karta RTX i monitor 4K. Pieniędzy zawsze mało. Gdybym został milionerem, na pewno pomyślałbym o założeniu centrum danych. Coś jak mają w NASA na filmach, gdy kontroluje się zdalnie lot kosmicznych pojazdów.

Na koniec grafika z gry na dziewiątą już generację. Rozczarowanie roku 2020, polska gra Cyberpunk 2077.




O medytacji, cz. 1.

Spośród wielu potencjalnych zagadnień na szybko wybrałem temat medytacji. Mam wrażenie, że potrafiłbym uzyskać naprawdę wiele wpisów. Wszak ciągle czegoś doświadczam, dużo też czytam. Wartościowa wydaje mi się teoria psychiatryczna o metabolizmie informacyjnym. Źle dzieje się, gdy wiedzy nie używamy, a informacji w przetworzonej formie nie przekazujemy dalej. Można łatwo zapchać umysł, co pogorszy jego funkcjonowanie. Informacyjny bufor zostanie przepełniony.

Medytacją zajmuję się połowę swojego życia. Od samego momentu gdy życie zaczęło przypominać sen, najwyższym pragnieniem okazało się właśnie duchowe przebudzenie. Interesowałem się trochę wschodnimi religiami i zastąpienie wątpliwego zbawienia oświeceniem, okazywało się najlepszą decyzją. W religioznawstwie nazywa się te dwie rzeczy eschatologią. Niestety sama myśl o domniemanej cudowności stanu przebudzenia, spowodowała, że wszystko zatrzymywało się na sferze marzeń i dziecinnych jeszcze fantazji. Sytuacja zmieniła się w 2011 roku, gdy ostatecznie rozpoznałem myśli jako iluzje. Zanegowałem chrześcijaństwo jako dziejowe kłamstwo, przechodząc w swoją wersję new age. Tak na prawdę każdy powinien mieć własną wersję new age, nie tylko garstka. Inaczej znaczyłoby to, że ktoś przestał myśleć samodzielnie i uzależnił się od guru, stając się ślepym wyznawcą. Tylko zmasowane wysiłki poznawcze ludzkości mogą uratować świat od mroków niewiedzy i fałszu. Nie można kłaść tego na barki kilku wybitniejszych jednostek. Od kiedy natura myśli została rozpoznana, automatycznie zacząłem żyć w teraźniejszości. W pewnym sensie dotarłem na metę. Nie czekałem na szczególny moment, który nada mojemu życiu znaczenie. Cel i sens życia istnieją tylko w czasie. Jeśli zanegujesz psychologiczny czas, życie traci również wspomniane przed chwilą wartości. 

Ciągle było mi mało. Przełom roku 2011 okazał się niewystarczający. Obietnica samozbawienia i niebiańskiego stanu umysłu, nadal silnie mąciła moim racjonalizmem i zdrowym rozsądkiem. Od tej pory zacząłem medytować na poważnie. Za nauczycieli wybrałem sobie E. Tollego, J. Kabat-Zinna i Allana Wattsa. Tak na prawdę nie ma tu wiele do tłumaczenia. Absurdem byłyby skomplikowane nauki zapełniające biblioteczkę, mające za zadanie wytłumaczyć jak wygląda stan w którym się nie myśli. Ten absurd niestety przyjął realną formę pod postacią tradycyjnych religi, np. buddyzmu. 

Ostatecznie uformował się pewien kanon.
-Allan Watts: jedyny mądry człowiek
-Eckhart Tolle: jedyny oświecony człowiek

Żartem jest z mojej strony ten zapis, przypominający hinduistyczną wyliczankę świętych istot i ich przymiotów. Jak widać moja wiara w świat i ludzkość jest znikoma. Poczucie, że w zasadzie cała planeta zapełniona jest pogrążonymi w mroku głupcami, nie napawa optymizmem. Wychodzę z domu na ulicę i uświadamiam sobie, że mam niestety rację.

Przez ostatnie 13 lat medytacja ewoluowała, zawsze jednak oscylowała wokół kilku niezmiennych punktów. Niespokojny umysł wciąż próbował karmić mnie swoimi bezcennymi radami, stąd powstała pewna nauka. Część tych wniosków jest moja, część to przyjęte z zaufaniem twierdzenia teoretyków. 

Medytacja wciąż pozostaje dla mnie tematem otwartym i nieukończonym. Zdałem się na rachunek prawdopodobieństwa, podobnie jak kiedyś B. Pascal. Może nadal nie osiągnąłem mistycznego stanu spełnienia, który niweluje cierpienie, ale postanowiłem, że nadal będę codziennie medytował przez około pół godziny. Nie tracę nic, a zyskać mogę tak wiele. 

Na zakończenie zrzut ekranu z zakupionej dość dawno multimedialnej encyklopedii religi z wydawnictwa PWN. Jest to wydanie trudne do zdobycia, więc z dumą umieszczam ten kiepsko interpolowany plik .png. Przynajmniej dało się uniknąć stratnej kompresji. Jakość danych na zawsze w moim sercu. 

wtorek, 2 stycznia 2024

Wszechwiedza trzech poziomów.

Mam od dzieciństwa taką fantazję i marzenie, żeby wiedzieć wszystko. W pierwszej kolejności wynikało to z naiwności małoletniego człowieka. Że kiedyś to będę jak tata i nic mi nie umknie, co da się poznać. Mówiłem sobie: "to już wiem, a tego jeszcze nie". W domyśle: kwestią czasu jest stan pełnej wiedzy. Można rzec, że nie wiedziałem ile nie wiem. Dopiero później zaczęła ukazywać się moja marność, również na polu edukacyjnym. Te kilka piątek w szkole to znikoma ilość i chwytanie się człowieka brzytwy, by zakuć chociaż te najbardziej wiekopomne składowe.

Nie poddałem się jednak, mógłbym zacytować Nietschego, że choćby cel był niemożliwy, nie oznacza to, że nie należy do niego dążyć. I tak powstała idea wszechwiedzy na trzech poziomach:
-planetarnym
-galaktycznym
-kosmicznym

Można dodać, że wiedza ta ma być oparta o piąty wymiar. Dlatego, że z piątego wymiaru widać pozostałe cztery. To bezpieczny punkt obserwacyjny dla buddy i myśliciela. Świat się kiedyś skończy i będzie można stamtąd obserwować całą przeszłość niczym już napisaną książkę. 

 

Powyższy obrazek to tekstura z gry Duke Nukem 3D. Stacja kosmiczna znajdowała się na orbicie. Stamtąd dobrze było widać naszą planetę. Może nie zamierzam walczyć z bronią w ręku, ale gdzieś czuję, że tylko dobra pamięć może uratować naszą 4D planetę przed całkowitym zniknięciem. Wszystko powinno się dokumentować w głowie i za pomocą środków techniki. Świat jest opowieścią, jeśli nasza pamięć będzie kiepska, nasze zmagania niewątpliwie pójdą na marne.

W ten sposób przechodzę do koncepcji 5D. W sieci mówi się już w new age'owych kręgach na ten temat. W 1969 roku zaistniał zespół 5th Dimension utworem: Age of Aquarius. Słyszałem też o tym kilka razy na Youtube. Wygodnie jest widzieć czas jako ciągły. Przeszłość, teraźniejszość i przyszłość łączą się w całość. Tak właśnie wygląda w pamięci komputera film, albo muzyka. Zanim zacznie się go odtwarzać jest on całością.

Kwestia wymiarów, w szczególności czasu jest kłopotliwa dla umysłu dlatego to dla mnie temat otwarty, który będzie można rozwijać później.

W moim codziennym życiu filozofia 5D sprowadza się do zainteresowania przeszłością, teraźniejszością i przyszłością na tym samym poziomie. Każda przyszłość będzie kiedyś przeszłością. Moja wiedza o komputerach za jakiś czas stanie się przestarzała. Ale to nie znaczy, że nie warto się tym zajmować. Nadal słucham muzyki z lat 70, podziwiam 8-bitowe komputery z lat 80 i gram w gry ze "złotych" lat 90. Przeszłość nie musi być martwa. Potraktujmy ją jako coś realnego, do czego można wrócić. Można przemieszczać się w wymiarze czasu, tak jak to robimy w przestrzeni.

W kwestii podróży w czasie, życzliwie mam nadzieje, że jest to możliwe jedynie biernie, jako obserwator, nie mając wpływu na przebieg wydarzeń. Przeszłość jest tam zapisana w pamięci kosmosu. Inna forma wycieczek prowadzi do paradoksów, ale kto wie?

Chyba za jakiś czas znów wrócę do moich podręczników do historii. Jedność z planetą można pogłębiać na wiele sposób, jeden z najskuteczniejszych to wiedza. I tym razem to ty jesteś górą. Kupię sobie globus.